18 kwietnia 2013

Rzeżucha nie tylko od święta…

Rzeżucha gościła w moim rodzinnym domu odkąd pamiętam. Wielkanocny stół nie istniał bez baranka dumnie prezentującego się na „łące”, czy zielonych listków wystających ze skorupek jaj. Dekoracjami z rzeżuchą w roli głównej, wypełniony jest zawsze cały nasz dom. Ale po Wielkim Tygodniu nasza dekoracja nie ląduje w koszu, ale na talerzu. Gdy byłam mała, uwielbiałam kanapki ze świeżego, chleba z chrupiącą skórką (naprzeciwko domu była piekarnia), posmarowane masłem i posypane dużą ilością rzeżuchy z odrobiną soli. W tym roku, takie „danie” zaserwowałam mojemu mężowi. To były nasze pierwsze wspólne Święta Wielkanocne.






Święta już dawno za nami, rzeżucha wysiana na pięknej tacy z koronkowym rondem (IKEA) już skonsumowana, ale ja kontynuuję „uprawę” …dla zdrowia, urody i oczywiście dla smaku.


 Wielka(m)oc rzeżuchy

 

Ta niepozorna roślinka to prawdziwa skarbnica zdrowia! Warto po nią sięgać przez cały rok, a zwłaszcza teraz – na przełomie zimy (wyjątkowo długiej zimy) i wiosny, gdy dopada nas wiosenne przesilenie, a w sklepach i na bazarkach na próżno szukać pełnowartościowych warzyw.  

Dlaczego warto? Rzeżucha jest źródłem witamin: A1, B1, B2, C, E, K, PP, kwasu foliowego i beta-karotenu oraz soli mineralnych i olejków eterycznych. Zawiera też: żelazo, wapń, magnez, fosfor, siarkę, chrom oraz jod

A teraz czas na konkrety… komu pomoże rzeżucha?
  •  niejadkom, bo poprawia apetyt
  •  chorowitkom i „leniuszkom”, bo wzmacnia odporność i przeciwdziała zmęczeniu
  •  cukrzykom, bo obniża poziom cukru we krwi
  •  tęskniącym do morza, bo zawiera jod, którego niedobór prowadzi do niedoczynności tarczycy
  •  nietolerującym laktozy lub niepijącym mleka, bo zawiera dobrze przyswajalny wapń
  •  palaczom, bo zawiera sporo witaminy C
  •  ciężarnym lub planującym potomstwo, bo zawiera kwas foliowy oraz wiele witamin, soli mineralnych i pierwiastków
  •  dbającym o linię, bo poprawia trawienie, oczyszcza organizm, działa lekko moczopędnie
  • i innym… w zasadzie wszystkim :)

Rzeżucha ma też cudowny wpływ na naszą urodę. Łagodzi trądzik, zapobiega wypadaniu włosów, wzmacnia paznokcie. Rzeżuchę można też stosować zewnętrznie. Sok z rzeżuchy z dodatkiem miodu (w proporcji 3:1) działa rozjaśniająco na przebarwienia, np. piegi. Sok można też stosować jako wcierkę zapobiegającą wypadaniu włosów.

Z czym to się je?

 

    Rzeżucha ma ostry, wyrazisty smak i  szerokie zastosowania w kuchni. Moim zdaniem najlepiej smakuje na kromce chleba z masłem i odrobiną soli, ale będzie też wspaniałym dodatkiem i ozdobą każdej kanapki, sałatki, zupy, jajecznicy, jaj na twardo, twarożku …itd.



Jak posiać rzeżuchę?

 

Nic prostszego!
Wystarczy płytkie naczynie (np. talerzyk, salaterka, tacka plastikowa, półmisek, itp.), wata, lignina albo ziemia oraz woda. Nasiona rzeżuchy znajdziemy w sklepie ogrodniczym, na bazarku albo w supermarkecie (zwłaszcza wiosną, w okresie Wielkanocnym).

Naczynie wykładamy watą i całą powierzchnię zwilżamy dosyć obficie wodą. Można spryskać, ja leję wodę cienkim strumieniem prosto z kranu. Na mokrą watę wysiewamy nasiona (nie odwrotnie!) - równomiernie i gęsto. Teraz wystarczy postawić naczynie w ciepłym i słonecznym miejscu, najlepiej na parapecie. Najważniejsze to nie dopuścić do przesuszenia waty. Rzeżuchę trzeba podlewać codziennie, a nawet dwa razy dziennie, jeśli tego wymaga. Już po kilku dniach, możemy zacząć zbiory. Nie wyrywamy rzeżuchy z korzeniami, ale ścinamy nożem lub nożyczkami. 

Dziecinnie proste, prawda? Dlatego warto zachęcić dzieci do stworzenia ich własnego, domowego ogródka, z którego plony na pewno zjedzą chętniej.
    Rzeżucha jest świetną alternatywą dla kiełków, których hodowla jest nieco trudniejsza.

Na zdjęciu widać, że na połowie waty zasiałam rzeżuchę z kilkudniowym opóźnieniem. Robię tak, ponieważ nie zdążyłabym zjeść rzeżuchy z całej tacki, zanim by "przerosła".






8 kwietnia 2013

Być wystarczająco dobrym...

...co to znaczy?


        Często słyszymy stwierdzenia: „nikt nie jest idealny”, „ideałów nie ma”,  ale jednocześnie media podsycają w nas chęć dążenia do doskonałości. Zewsząd docierają do nas hasła typu: „idealna figura na wiosnę”, „jak mieć idealny dom”, „cerę bez skazy”, czy „jak stworzyć idealny związek”. W końcu wychodzi na jaw, że dieta cud może zrujnować nasze zdrowie, perfekcyjna pani domu korzysta z pomocy firmy sprzątającej, a modelka reklamująca krem nie poznaje samej siebie po ingerencji grafika. Natomiast lansujące się w mediach, pozujące na idealne pary, biorą prędzej czy później głośne rozwody (na szczęście to nie reguła).
        Niestety nie wszyscy radzą sobie z tym, że mimo najszczerszych chęci i starań do ideału im daleko. Ci często załamują się i poddają, nie widzą sensu dalszej pracy nad sobą. Zaprzestają swojej walki, bo nie doceniają sukcesów, jakie osiągnęli po drodze do doskonałości. A to właśnie te małe kroki w stronę ideału są sensem tego odwiecznego dążenia. Dzięki nim człowiek staje się coraz lepszy, rozwija się, pracuje nad sobą.   

        Usłyszałam kiedyś, że warto mieć marzenia, których spełnić się nie da, a przynajmniej jest to mało prawdopodobne, bo jeśli spełnimy wszystkie swoje marzenia, to stracimy cele, które skłaniają nas do działania. Nie chodzi tu o to, żeby postawić sobie górnolotny cel i nie robić nic, bo przecież chodzi nam o to by go nie osiągnąć. Chodzi raczej o coś, co świetnie ujął  francuski pisarz Renard Jules:

 Marz o rzeczach wielkich, to ci przynajmniej pozwoli zrobić kilka małych.



        Aby  być wystarczająco dobrym, trzeba dać sobie szansę na bycie "ideałem", ale też pozwolić sobie na błędy, których po drodze do doskonałości nie unikniemy. Trzeba umieć sobie wybaczyć, spróbować te błędy naprawić. "Otrzepać się" i iść dalej.